Wakacje Obywafeli #Dzień14

/
0 Comments

Kicia:

Ból głowy. Od momentu, w którym poszłam spać. Przetrwałam noc, poranek też był ok. A później? Znów. Nie wiem czy jestem jakaś podatna na zmiany pogodowe czy coś w tym stylu, ale aż do momentu, w którym rozpętała się burza było źle. Gdy już było po wszystkim prawie jak ręką odjął. To naprawdę dziwne xD Czytam "Kościotrzepa" Cherie Priest. Sam tytuł już jest intrygujący :P Czekam na zakończenie ;) Oglądając dzisiaj tv natknęłam się na mś League of Legends. Nie wiedziałam, że ludzie traktują to aż tak poważnie. To świetna zabawa, ale jak dla mnie na rozrywce się kończy ;) Chociaż przyznam, że fajnie byłoby zagrać w takiej drużynie i być jednym z najlepszych. Gra na wysokim poziomie - muszę to przyznać. Zespołowość - najważniejsza. Oglądając to starcie zaobserwowałam wiele przydatnych trików, które z pewnością wykorzystamy ;)

Daria:

Pierwszy poranek na ojczystej ziemi. Od tygodnia nie spałam we własnym łóżku, we własnym pokoju, we własnym domu. Po tak długim okresie zauważa się małe rzeczy, za którymi mimo wszystko się tęskniło. Ja tak miałam kiedy spojrzałam na mój cytat i ornament, które namalowałam na ścianie, niedokończoną pracę na kurs rysunku zostawioną opartą o ścianę na desce (zawsze je tak zostawiam, żeby patrząc na nie przychodziły mi nowe pomysły na ich dokończenie), kiedy wychodząc z pokoju usłyszałam znajome odgłosy działającego ekspresu do kawy, co oznaczało, że inni też już wstali, a nawet wycie pawia za moim oknem, które zawsze bardzo mnie denerwuje (i pewnie znowu zacznie), ale jednak po takim czasie stało się częścią mojego życia. Mimo, że to wszystko to rutynowe sprawy na które normalnie nie zwraca się uwagi to dziś mogłam je wszystkie wyraźnie dostrzec i też po prawdzie docenić. To część mojego życia, która mimo wszystko je kształtuje i też w pewien  sposób stanowi o tym kim jesteśmy, np. spoglądając każdego ranka na cytat, uświadamiam sobie ważną prawdę życiową i pomaga mi inaczej patrzeć na siebie i innych, widząc rysunki, mobilizuje mnie to do pracy i w pewien sposób uświadamia, że mimo mam pasję i mogę się cieszyć, że mogę iść w kierunku, w którym będę ją mogła rozwijać. Po południu jednak dały mi się już we znaki objawy przeziębienia. Polski klimat w tych dniach szczególnie sprzyjał rozwijaniu się chorób. Miałam bardzo silny ból głowy i chodziłam po całym domu z chusteczkami, bo potrzebowałam ich praktycznie co kilka sekund.  Najgorsze było dla mnie to, że w sobotę miałam iść na wesele i bałam się, że w takim stanie nie dam rady. Pomyślałam jednak, że jeszcze nie będę skreślać tych planów, bo może jeśli jutro będzie dużo lepiej to w sobotę już zupełnie mnie odpuści. Co chwilę sztachałam się Amolem i brałam Gripex. Byłam zdesperowana, żeby wyzdrowieć. Wieczorem napisała do mnie koleżanka, z której bratem miałam iść na wesele, żeby się upewnić, że jadę. Napisałam jaka jest sytuacja, a ona że spokojnie mogę dać odpowiedź do jutra po południu. Jednak za kilka godzin napisała, że jej brat może sobie załatwić zastępstwo, ale ona musi wiedzieć dzisiaj czy jedzie. Pomyślałam, że jeśli mam patrzeć to jak się czuje teraz, to raczej nie jadę. Było jej trochę smutno, bo wiedziałam, że chciała, żebym jechała, no ale to było niezależne ode mnie. Też bardzo chciałam być na tym weselu, ale zadzwoniła do mnie Księżniczka i poprawiła humor. Bardzo za nią tęskniłam i chciałam się z nią zobaczyć. Moi rodzice coś wspominali o wyjeździe w góry, więc jest  możliwość, że będę miała wolną chatę na weekend i mogłaby przyjechać. Kiedy skończyłam z nią gadać, napisali Simon i Kicia. Mieliśmy zagrać kilka meczy. Chciałam jeszcze iść na spacer, ale powiedziałam sobie, że lepiej się doleczyć do końca będąc kilka dni w domu, niż leżeć kilka tygodni. Okazało się, że bardzo mało brakuje mi do wbicia mistycznego 30 lvla w LOL-u. Powiedziałam sobie: DZIŚ JEST TEN DZIEŃ! DZIŚ TO ZROBISZ! OSIĄGNIESZ NIEMOŻLIWE I WBIJESZ 30 LVL! Księżniczka się ze mnie śmiała, bo ona zrobiła to w 3 miesiące, a ja strasznie się z tym wlekłam, bo nie miałam czasu grać. W sumie to będzie już prawie rok jak do niego zmierzam. Nie ważne jak, ważne że wreszcie uda mi się to zrobić! Policzyłam, że od wymarzonego celu dzielą mnie 3 mecze. Podczas ostatniego byłam naprawdę podekscytowana. Sama nie wierzyłam, że to się dzieje. Po zakończeniu rozgrywki na ekranie pojawiło mi się: OSIĄGNĄŁEŚ 30 POZIOM. Poczułam się niesamowicie szczęśliwa i dumna, że w końcu mi się udało. Wszyscy mówią, że trzeba to uczcić jakimś ogniskiem albo imprezą, bo jakby nie patrzeć można to zaliczyć do sukcesu. Teraz już nie będę ostawać od Simona i Księżniczki! Obym tylko sobie nie zrobiła siary na poważnych rozgrywkach ;D Trzymajcie kciuki!


You may also like

Brak komentarzy: