Wakacje Obywafeli #Dzień5

/
0 Comments

Kicia:

Miało być ognisko... Miało. Ale nie było. A właściwie było, tylko mnie na nim nie było. Szkoda, że w ostatniej chwili moja przyjaciółka zrezygnowała. Miało być tak fajnie... Trudno. Nie pierwsze i nie ostatnie... Dzień spędzony w domu. Opalanie się mi nie służy ;) Daria jutro wyjeżdża... Na cały tydzień. Mam nadzieję, że to będzie udana wycieczka i wróci zadowolona. Będę za nią tęsknić ;)


Daria

Dzisiaj wstałam o 6:00 rano i tak jak wczoraj też było to zamierzone, bo miałam jechać ma kurs rysunku do Wrocławia. Po co mi to? Mam zamiar iść na architekturę, a żeby się tam dostać trzeba zdać egzamin z rysunku. Pani która mnie uczy była kiedyś w komisji oceniającej prace z tego testu, więc doskonale wie jak są oceniane. Musiałam być we Wrocławiu już o 10, więc wyjeżdżałam już o 7. Podczas podróży dostałam SMS od pani, bo chciała żebym od razu poszła na rynek kolo fontanny, a ona będzie tam czekać. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to oznaczało jedno: plener!!! Uwielbiałam ten typ zajęć. Siedziałyśmy wtedy w jakimś miejscu w mieście i rysowałyśmy. Zainteresowanie i entuzjazm przechodniów nigdy mi się nie znudzi. Czasem zdarzają się też dziwne i nie do końca przyjemne sytuacje, kiedy ktoś myśli że zna się na tym, co robimy lepiej od nas. Jednak zawsze zgodnie przemilczamy to i dajemy im się wygadać, a potem oni opuszczają. Dziś rysowałam Jasia i Małgosie, czyli 2 nieduże kamieniczki połączone łukiem. Czas mijał przyjemnie, bo woda z fontanny dawała przyjemny chłód. 3 godziny rysowania minęły jak zawsze bardzo szybko. Życzyłyśmy sobie przyjemnych wakacji i poszłam na autobus. Miałam jeszcze trochę czasu, więc odwiedziłam Empik i kupiłam sobie fajną książkę o psychologii. Podróż do domu strasznie mi się ciągnęła, bo zrobiło się gorąco, a to oznacza saunę w autobusie. W domu miałam pełne ręce roboty, bo jutro rano wyjeżdżamy do Turcji.


Simon:

Kartka z kalendarza, dzień 30.06.15r

Od razu po przebudzeniu wiedziałem, że nie będzie to najlepszy dzień. Chyba wstałem lewą nogą. Szczerze to chyba wszystko mnie denerwowało... Ze zwykłych rozmów musiały wynikać sprzeczki... Stwierdziłem, że w tym dniu będę milczał albo odpowiadał tak, nie albo krótkie zdania by nie wchodzić w konflikt. Ten dzień przebiegał pracowicie, najpierw zaprawy z rana, a następnie zrobiłem obiad. Co chwilę ktoś przychodził do mnie i podnosił mi ciśnienie, nic po prostu nie szło mi tego dnia. Posprzątałem w pokoju. Stwierdziłem, że zamknę się w nim i w ciszy sobie będę sprzątał, tego nie mogłem spartolić. Nie będę opisywał całego tego dnia... Powiem tak... Ogólnie był do kitu, choć pod koniec dnia (to będzie chyba rytuał) pograłem z Kicią w LoLa. Lubię z nią grać i z Uszatką, bo grają naprawdę coraz lepiej, no Sówka to już umie grać. Kicia naprawdę robi postępy, a gdy widzę jej błędy sam się uczę na co trzeba uważać i jak ich unikać. Wybaczcie że tylko taki krótki ale, nie działo się tego dnia nic ciekawego.



You may also like

Brak komentarzy: