Wakacje Obywafeli #Dzień 1

/
0 Comments

Kicia:

Zakończenie roku szkolnego. Od rana krążyła ta myśl w mojej głowie. Tak bardzo oczekiwany moment miał nadejść lada chwila. Po odebraniu świadectw wybraliśmy się z połową naszej klasy w jedno świetne miejsce (o którym wcześniej nie miałam pojęcia). Musieliśmy uczcić oficjalnie rozpoczęcie wakacji. Mamy bardzo fajną klasę, więc czas nam mijał szybko i przyjemnie. Wróciłam do domu dosłownie na 1,5 godziny, ponieważ następna była impreza u Ani. Tak się składa, że całą trójką ją odwiedziliśmy :) Sowa z Simonem - jak zwykle spóźnieni - po długotrwałych zmaganiach z trasą dotarli na miejsce. Było fajnie, mimo, że przyszło kilku nieproszonych gości, którzy trochę rozwalili atmosferę. Ale to nic. Wkrótce przyszedł i czas na szczere rozmowy, które uświadomiły mi, że mam wokół siebie wspaniałych ludzi, którym mogę zaufać. Dzień zakończył się pozytywnie i z całą pewnością zapamiętam go na długo :)


Daria:


26 czerwca było zakończenie roku szkolnego. Od rana wszystko we mnie krzyczało "MAMY JUŻ WAKACJE!!!". Po odebraniu świadectwa i listu pochwalnego poszłam razem z moja klasą to uczcić. Mamy tak kilka osób, które są miejscowe, więc dobrze znają to miasto i wiedziały gdzie znajdują się fajne miejsca do posiedzenia w spokoju. Tego dnia pokazali nam jedno z nich, na które potocznie mówią "beton". Nazwa wzięła się od grubych, murowanych postaw barierek, które jako miejsce do siedzenia. Okazało się, że jest tam super. Wokół nas były tylko pola i kilka działek, więc mogliśmy się bawić. Mamy bardzo fajną klasę, więc przyjemnie spędziliśmy czas, a przesiedzieliśmy tam ponad 2 godziny. Kiedy wróciłam do domu zaczęłam się przygotowywać na wieczorną imprezę u Księżniczki, którą mieliśmy oficjalnie rozpocząć wakacje. Mimo małych problemów z transportem w końcu udało mi się dotrzeć. Ci, którzy mnie znają widzą, że nie jestem najlepsza w kuchni, ale mam jedno danie, które potrafię dobrze zrobić i wszyscy się nim zachwycają. Jest to takie jakby sushi z tortilli. Niby zwykła przekąska na zimno, ale jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby komuś nie smakowało. Kiedy przyjechałam dziewczyny próbowały ją samodzielnie zrobić, ale w końcu poddały się i musiałam im ją zrobić. Pierwsze 2 sztuki zeszły zanim skończyłam ją kroić, a potem zaczęły nam się kończyć produkty, więc improwizowaliśmy i muszę powiedzieć, że dzięki temu mam kilka nowych pomysłów na ulepszenie tego dania. Później dojechali do nas koledzy, z których jeden przypomniał mi jedną nieciekawą sytuacje, która mnie trochę zasmuciła i popsuła humor, ale przecież wieczór trwał. Poszliśmy do fit parku i tam mieliśmy niezłą zabawę, a kiedy wróciliśmy do domu to trochę się jeszcze bawiliśmy, a później zaczęliśmy szczerze gadać. Muszę powiedzieć, że takie części imprezy też są czasem potrzebne. Dzięki temu mam teraz świetny pomysł na prezent dla Księżniczki. Stwierdziliśmy, że takie wyrzucenie z siebie wszystkiego pomoże nam lekko wejść w te wakacje i lepiej się nimi cieszyć.  Chyba mielimy rację. Ten dzień był jednym z najfajniejszych w moim życiu, bo uświadomił mi jak wspaniałych mam przyjaciół i bardzo nas do siebie zbliżył. Zapamiętam go jako Dzień Przyjaźni. Padło tam wtedy wiele pięknych słów, które sprawiły, że moje życie jest piękniejsze i łatwiej mi się mierzyć z przeciwnościami losu, bo wiem, że nie jestem sama i nigdy nie będę. Mam ludzi, których kocham całym sercem i wiem, że nigdy mnie nie zostawią w potrzebie. 
Te wakacje nie mogły się lepiej rozpocząć.
Jednak weekend się dopiero zaczął podobnie jak wakacje! :)

Mam nadzieje, że Wasze rozpoczęcie wakacji było równie udane jak moje i te 2 miesiące dają Wam dużo radości, siły do życia oraz będziecie mieli wiele pięknych wspomnień oraz niezapomnianych przygód! 

Trzymajcie się i do jutra! :)
 

Simon:


Na początek pragnę was przywitać. Przyłączyłem się do pisania tego bloga ponieważ
według mnie jest to fajny pomysł na utrwalenie wspomnień na dłuższy czas, piszemy
tego bloga w trójkę więc zauważymy jak w naszej  grupie każdy czuje się w danej
sytuacji, a także możliwe, że znajdziemy odpowiedzi jak każdy z nas radzi sobie z
problemami. Na koniec wstępu dodam tylko że będzie mi miło czytać przeżycia i odczucia
Kiciulka i Uszatki gdy nie będziemy razem spędzać czasu.
Moje posty nazwę kartki z kalendarza.
Życzę wszystkim udanych wakacji, oraz przyjemnego czytania.


Kartka z kalendarza, dzień 26.06.15r.
Gdy otworzyłem oczy pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałem było to że znów będę musiał ubrać 
koszulę i spodnie na kant, nienawidzę tego typu ubrań tak samo jak bluz zakładanych przez głowę. 
Spojrzałem w zegarek, pokazywał godzinę 6:23 mogłem jeszcze spokojnie poleżeć 17 min zawsze 
wstaje o w pół do 7 jednak tego dnia nie musiałem się spieszyć na autobus, ponieważ kuzynka
 zaproponowała, że mnie podwiezie bo ma jedno wolne miejsce. Leżąc myślałem o różnych rzeczach, czas mijał powoli, a ja cały czas byłem zamyślony. Stwierdziłem że nie będę tak leżał i dawał głowie nad zbyt pracować jak do tych czas. Wstałem 7 minut wcześniej niż zamierzałem, wstawiłem wodę w czajniku i zacząłem się powoli przygotowywać, nie będę wymieniać wszystkich tych czynności u 
wszystkich to wygląda podobnie. Zrobiłem herbaty i zjadłem śniadanie. Gdy usiadłem na łóżku by
założyć skarpetki nagle się przytuliłem do poduszki poczułem że mógłbym znowu iść spać, ale nic z
tego. Po chwili odłożyłem poduszkę i zacząłem zakładać sztywny strój. Przed wyjściem
 przeczesałem włosy szczotką i poleciałem ujrzeć ostatni raz w tym roku szkolnym nauczycieli i 
budynek szkoły od środka. Gdy dotarłem na miejsce z którego miałem być zabrany przez kuzynkę 
zobaczyłem na zegarku że byłem przed czasem. Sprawdzając godzinę zacząłem się bawić etui 
telefonu, odblokował się i włączył się przedni aparat. Spojrzałem w telefon a w głowie usłyszałem
 swój głos. "Odpicował się jak ciągnik na dożynki." ale w tym dniu każdy musiał być na galowo.
Jakoś minęło to czekanie i ruszyliśmy z kuzynką i jej koleżankami na zakończenie. Gdy 
dojechaliśmy apel już trwał, weszliśmy do szkoły ale nie szliśmy tam gdzie trwało wystąpienie
dyrektora, rozstałem się z towarzyszkami podróży i usiadłem na korytarzu. Czekając tam co chwilę 
widziałem znajome twarze a z niedaleka dobiegały głosy inscenizacji. Przysiedli się do mnie znajomi z klasy. Tak minął mi czas trwania apelu. Następnie spotkaliśmy się cała klasą w sali numer 14. 
Wychowawca szybko rozdał świadectwa i życzył nam udanych wakacji oraz lepszego kolejnego roku szkolnego. Po wszystkim stwierdziliśmy z 3 koleżankami i kolegą że pójdziemy na lody dziewczyny zwyczajnie wzięły lody jednak kolegą musiał zrobić kabaret i kupił sobie lody hello kitty,  trzecia 
koleżanka wciągnęła się do kabaretu i także zaczęła się dopraszać tych lodów, nie brzmi to śmiesznie pewnie z perspektywy czytelnika ale widok był bardzo zabawny a za razem krępujący bo wszyscy się na nas patrzyli. Po tym jak zjedliśmy lody 2 koleżanki pojechały do domu a ja z dwoma wariatami 
musiałem iść na autobus. Weszliśmy do niego, oni usiedli sami a ja  koło koleżanki z gimnazjum. 
Rozmowa przyspieszyła mi powrót, w między czasie zerkałem na moją drogą kuzynkę która 
siedziała ze swoim chłopakiem, uwielbiam patrzeć jak są ze sobą szczęśliwi. Dojechaliśmy, podczas drogi do domu myślałem o Kici i Sówce, nawet nie spotkaliśmy się na zakończeniu roku. Po 
powrocie do domu pozbyłem się sztywnego ubrania i założyłem  luźny. Poszedłem pograć na 
komputerze, zjadłem obiad, dzień wprowadzał mi niechciany ból głowy dlatego od razu po jedzeniu zasnąłem na kanapie w salonie. O godzinie 16 miałem być gotowy bo Mikołajka zaprosiła nas na 
grilla, jednak obudziłem się o 16:18. Ogarnęła mnie panika, zauważyłem  że dostałem wiadomość 
„wyjeżdżamy później bo wystąpiły małe problemy”, ogarnął mnie spokój. Naszykowałem się a 
 następnie poszedłem na róg tak jak się umawiałem. Pojechaliśmy, trasa minęła dość szybko i 
przyjemnie. Sówka Uszatka powiedziała mi jak minął jej dzień po szkołę a następnie ja 
powiedziałem o moim dniu. Dojechaliśmy, mama mojej najlepszej przyjaciółki przywiozła nas pod 
sam dom a ja przed wyjściem z auta poinformowałem mojego tatę gdzie dokładnie ma podjechać jak skończymy nasze spotkanie. Na początku miało być dosyć spore ognisko jednak ludzie byli 
niezdecydowani, skończyło się na grillu z Kicią, Sówką Uszatką, Mikołajkom i mną. Powiem 
szczerze, iż ucieszyłem się z takiej grupy. Na wstępie ujrzałem Kicie przyjechała szybciej od nas, 
miała uśmiech od ucha do ucha zresztą jak zawsze, następnie organizatorkę którą rozpierała radość. Uszatkę także pobierał już szał, ja patrząc na Kicie również zacząłem się szczerzyć. Tak naprawdę  
 pomyślałem ze wyglądamy jak idioci, ale w końcu ten dzień był wspaniały: zakończył się rok 
szkolny, zaczęło się pisanie bloga no i to spotkanie w gronie bliskich osób. Naprawdę to jesteśmy nienormalni i zawsze cieszymy się z spotkań razem. Początkowo rozpalaliśmy grilla, Uszatka robiła 
smakołyki z tortilli, niewiele pomogłem bo to danie popisowe najlepszej przyjaciółki i nie chciałem 
 się za bardzo wcinać bo to jej popisowe danie. Były to według mnie zawijańce z niespodzianką w 
środku bo gdy zaczęły kończyć się produkty trzeba było improwizować. Pierwsze dwie z chodziły 
bardzo szybko, każdy tylko podchodził i mówił a patrz to się rozwala, o a to początek lub końcówka
tak nieładnie wygląda, zawsze znaleźliśmy jakiś powód aby wsiąść kawałek z pod noża a robiąca to 
pyszne danie powoli zaczynała tracić do nas cierpliwość. Mikołajka była naszym DJ. Grill był, 
można powiedzieć nikogo i wszystkich kto przechodził przewracał jedzonko i się nim zajmował. 
Na podwórku bawiła się siostra organizatorki ze swoją koleżanką, jak to w życiu bywa rodzeństwo
lubi się kłócić i na siebie krzyczeć. Staraliśmy się je godzić ale to nie takie proste sami wiemy, 
szczególnie Ci co mają rodzeństwo. Spotkanie mijało podczas niego jedliśmy, śmialiśmy się i 
wygłupialiśmy przy muzyce, najbardziej z nas szalała Mikołajka. Przyszli do nas dwaj koledzy, 
atmosfera trochę się zaczęła dziwnie uspokajać i robiło się sztywno. Poszliśmy potem na fit park 
gdzie wypiliśmy po piwie i powygłupialiśmy się. Wrzucaliśmy z powrotem atmosfera nierozluźniana się zbytnio ale oni rozstali się z nami w połowie drogi, jednak i tak pozostał trochę nieprzyjemny
 klimat. Wszystko stało się jasne po tym jak opowiedziano nam historię, od tej pory zaczął się czas 
zwierzeń i szczerości. Staraliśmy się delikatnie dowiadywać się o sobie nowych rzeczy. Później 
Mikołajka z Uszatką poszły czytać jej wyznania ( miała taki pomysł aby pisać na osobności o danej
osobie to za co ją kocha i ból jaki przez nią doświadcza). Ja zostałem z Kicią i mieliśmy szczere 
rozmowy czas mijał, Kicia musiała mnie na chwilę opuścić, a ja wtedy stwierdziłem, że muszę trochę
pobyć sam. Poszedłem na spacer. Bardzo lubię spacery, a gdy jest mi smutno chodzę na nie sam albo z Uszatką. Jednak Kicia nie pozostawiła mnie na długo samego. Pierwsze myśli to "Naprawdę chcę 
pobyć trochę sam", "Zawróć proszę". Słyszałem jej kroki jak zbliżała się do mnie. Jednak przyznaje 
miała rację że przyszła.  Spacer minął przyjemnie, gdy wróciliśmy Uszatka nas wytyrtoliła 
(wytuliła). Następnie usiedliśmy przy stole i znów zaczęły się szczere rozmowy. Trwały one do 
końca imprezy, gdy czas powoli pchał nas ku rozstaniu dołączył do nas przyjaciel Mikołajki 
rozmowy jeszcze chwilę trwały, z Kicia zadzwoniliśmy po kierowców. Pomogliśmy posprzątać, w
tym czasie po Kiciusia przyjechał tata, odprowadziliśmy ją do auta. Nie trwało długo jak po nas też 
przybył samochód. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy. Podczas drogi do domu jeszcze pogadałem z 
Sówką i tak minął pierwszy dzień wakacji bo po powrocie od razu poszedłem spać

Chce wam podziękować za ten wspaniale spędzony dzień :*

Wam także czytelnicy za przeczytanie,  napiszcie jak długa maja być  kartki z kalendarza.  
Do usłyszenia ;)


You may also like

Brak komentarzy: